Do prawników i doradców restrukturyzacyjnych często zgłaszają się przedsiębiorcy, którzy aby uniknąć upadłości chcą skorzystać z procedur restrukturyzacji. Doświadczenie wskazuje, że dla wielu z nich jest już za późno, a w wielu przypadkach łatwiej byłoby przeprowadzić restrukturyzację, gdyby zgłosili się z problemem wcześniej. Z upadłości kontrahenta nie są również zadowoleni wierzyciele, albowiem upadłość oznacza, że w większości przypadków otrzymają tylko część swoich wierzytelności, albo nie odzyskają wierzytelności w jakiejkolwiek części. Niemniej jednak bankructwo firmy w większości przypadków nie powstaje z dnia na dzień, jest to proces rozłożony w czasie. Można je zarówno z pozycji dłużnika jak i wierzyciela przewidzieć, bowiem zazwyczaj przebiega według schematu, który można podzielić na 3-4 etapy.
Schemat prowadzący do bankructwa
Pierwszy etap niewystępujący we wszystkich przypadkach, to sytuacja, gdy u przedsiębiorcy pojawiają się problemy strukturalne skutkujące przejściowymi albo permanentnymi problemami z płatnościami. Natomiast przedsiębiorca posiada zbędny dla prowadzenia działalności majątek, który sprzedaje na potrzeby ratowania bieżącej działalności. Na tym etapie ciągle przedsiębiorca zachowuje się dalej według zasady „hulaj duszo, piekła nie ma” jakby dalej panowała prosperita. Natomiast problemy strukturalne są odsuwane na bok i nie są rozwiązywane. Ten etap nie jest widoczny, albo jest mało widoczny dla wierzycieli.
Drugi etap to wydłużanie terminów płatności u wszystkich lub części wierzycieli. Ten etap jest już widoczny dla wierzycieli, przynajmniej dla tych, którym dłużnik proponuje przedłużenie terminów spłat.
Trzeci etap następuje wtedy, gdy wierzyciele wobec, których narosło znaczne zadłużenie mówią „dość” i stawiają dłużnika w sytuacji „zapłać zaległości, wtedy zaczniemy dalej prowadzić interesy”. I wtedy dłużnik zaczyna wybierać wierzycieli, których spłaca. Zazwyczaj reguluje płatności tych, których produkty lub usługi są konieczne dla kontynuowania działalności.
Czwarty etap to już komornicze zajęcia rachunków w wyniku uzyskiwanych przez wierzycieli prawomocnych wyroków, czy postanowień o zabezpieczeniu.
Gra interesów i zaufanie kontrahentów
Przedsiębiorcy często zgłaszają się, że chcieliby wystąpić na ścieżkę restrukturyzacji dopiero na czwartym etapie, gdy zadłużenie jest znaczące, problemy strukturalne biznesu narosłe, a zaufanie wierzycieli i kontrahentów (odbiorców) znacząco nadszarpnięte w wyniku opóźnień w płatnościach oraz w dostawie usług lub produktów. Szanse na skuteczną restrukturyzację dla dłużnika byłyby znacznie większe, gdyby wcześniej podjął wewnętrzne działania sanacyjne i/lub wystąpił o pomoc profesjonalnych doradców w rozwiązaniu problemów strukturalnych, którzy doradziliby czy problemy da się rozwiązać jeszcze wewnętrznie, czy już z udziałem procedur sądowych.
Trzeba bowiem pamiętać, że (sądowe) postępowanie restrukturyzacyjne to gra interesów dłużnika i wierzycieli. Ci najczęściej decyzje o tym, czy głosować za układem podejmują na podstawie rachunku ekonomicznego, tj. czy więcej środków odzyskają w postępowaniu w wyniku zawarcia układu z dłużnikiem czy w postępowaniu upadłościowym. Niemniej jednak ta gra nie jest nastawiona wyłącznie na odzyskanie środków, bowiem często wierzycielom zależy na dalszym robieniu biznesu z dłużnikiem.
Kluczowym dla sukcesu procesów restrukturyzacji jest również zaufanie kontrahentów i wierzycieli do dłużnika. Bez zaufania dłużnikowi ciężko będzie przekonać wierzycieli do głosowania nad układem. Bez zaufania trudno też o nowe finansowanie, a także ciężko dłużnikowi jest generować przychody, jeśli kontrahenci z uwagi na obawę przed upadłością dłużnika i związane z tym komplikacje nie chcą prowadzić z nim interesów. Bez wygenerowania przychodów pozwalających pokryć bieżącą działalność dłużnika i nadwyżki, która dłużnik zaoferuje wierzycielom w układzie nie ma skutecznej restrukturyzacji. Trudno natomiast aby wierzyciele/kontrahenci mieli zaufanie do dłużnika skoro wielokrotnie nie dotrzymywał przekładanych terminów spłat/dostaw. Kolejne zaś terminy wskazywane przez niego traktują już w kategoriach życzeniowych, a nie realnej oceny sytuacji dłużnika.
Zatem przedsiębiorco im bardziej zwlekasz z przeprowadzeniem restrukturyzacji, to twoją sytuację można najlepiej porównać do „runu na banki”. Wierzyciele zamiast do banku po pieniądze ścigają się do sądów, któremu wcześniej uda się uzyskać przeciwko tobie tytuł egzekucyjny, aby zdążyć przed ogłoszeniem upadłości i nie dzielić się z innymi wierzycielami. Nowi klienci nie chcą z tobą prowadzić interesów, a starzy nie chcą realizować z tobą nowych zleceń. Zależy im w istocie już tylko na odzyskaniu „zdeponowanych” u ciebie środków. Im zatem wcześniej zaczniesz restrukturyzację, to lepiej dla ciebie i wierzycieli.
Ufaj i kontroluj
Wierzycielu jak sam widzisz nie ma co zawsze bezgraniczne wierzyć kontrahentom, że zapłacą należności w późniejszym terminie. Oczywiście – sam z własnego doświadczenia wiesz – że czasem opóźnianie w płatności kluczowego klienta, może wpłynąć na terminowe regulowanie własnych płatności. Ale wiara w zapewnienia dłużnika nie może być bezgraniczna. Najlepsza zasada to “ufaj i kontroluj”. Wcześniejsze „przyciśnięcie” dłużnika może być korzystne zarówno dla ciebie i niego. Jeśli bowiem dłużnik wcześniej zacznie restrukturyzację, jeszcze na etapie kiedy problemy strukturalne oraz zadłużenie zbyt nie narosły, zaufanie kontrahentów nie zostało jeszcze za bardzo nadszarpnięte, to dłużnik ma większe szanse na generowanie większych przychodów. Większe przychody oznaczają, że będą lepsze propozycje układowe dla wierzycieli, którzy chętniej za takim układem zagłosują. Z dłużnikiem jest jak z dzieckiem. Trzeba umieć go wychować i jeśli schodzi na złą drogę, to im wcześniej go skarcisz, tym lepiej. W większości przypadków na początku będzie na ciebie zły, ale później ci podziękuje.
Artykuł w skróconej wersji ukazał się w Pulsie Biznesu w dniu 27.01.2017 r. i jest dostępny pod poniższym linkiem.